Zaimki: ona / jej
Aktywizm nie polega tylko na prowadzeniu protestów. To ten teledysk low-fi, który sprawi, że poczujesz się trochę mniej samotny na świecie. To także służenie innym poprzez pracę na rzecz społeczności. To dzielenie się swoją historią. Wygląda to tak, jakbyś każdego dnia podejmował decyzję o ubieraniu się zgodnie z własnym autentycznym „ja” w świecie, który wymaga konformizmu. W tym sezonie pod znakiem dumy LGBTQ+ składamy hołd aktywistom – dotychczasowym i przyszłym – którzy walczą o równe prawa i swobodę dla osób queerowych. Na czele stoi żyjący przodek Cecilia Chung.
Kobieta transpłciowa. Córka. „Matka” wielu społeczności. Imigrantka z Hongkongu. Osoba żyjąca z wirusem HIV. Była przewodnicząca Komisji Praw Człowieka. Komisarz ds. zdrowia w Departamencie Zdrowia Publicznego San Francisco. Starszy dyrektor ds. inicjatyw strategicznych i ewaluacji w Centrum Praw Osób Transpłciowych. Przez dziesięciolecia Cecilia przyjęła wiele ról, ale nigdy nie przestała być orędowniczką praw osób LGBTQIA+ świadomości HIV/AIDS, promocji zdrowia i sprawiedliwości społecznej.
Zacznijmy od początku.
Przybyłam tutaj w 1984 r. Urodziłam się i wychowałam w Hongkongu, który do 1997 r. był kolonią Wielkiej Brytanii. Urodziłam się w czasach kolonializmu i byłam przyzwyczajona do myślenia, że jesteśmy obywatelami drugiej kategorii, ponieważ jesteśmy poddanymi innego państwa. Ten cień nadal miał wpływ na to, jak postrzegałam świat. Teraz zdaję sobie sprawę, jak bardzo uniemożliwiało mi to życie w zgodzie z samą sobą.
Przed kolonizacją i misjonarzami osoby transpłciowe zawsze były częścią chińskiej kultury i historii. To, że coś jest inne niż większość, nie oznacza, że powinno być postrzegane jako złe. Myślę, że takie podejście często spotykamy pod rządami kolonialnymi. Wiele praktyk azjatyckich było postrzeganych jako niewłaściwe, więc pogodzenie różnic kulturowych było trudne. Nie dorastałam, ucząc się o tym, czym była – i nadal jest – biała supremacja. Gdy dorastałam w kolonialnym Hongkongu, trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że wiele postaw wobec osób transseksualnych jest formą białej supremacji. Dorastałam, nienawidząc siebie, dopóki nie odkryłam, że mogę stawić opór, walczyć i edukować decydentów na temat bycia osobą transseksualną, żyjącą z HIV i imigrantką.
Co było impulsem, który skłonił Cię do zajęcia się aktywizmem?
Kiedy zmieniłam płeć, doświadczyłam bezdomności i przemocy. Mam nadzieję, że to, co spotkało mnie, nie przytrafi się nikomu innemu. To właśnie napędza mnie do pracy, którą wykonuję, w tym do organizowania Marszu Trans i przyłączenia się do Prezydenckiej Rady Doradczej ds. HIV i AIDS. Chcę stworzyć przestrzeń, w której ludzie tacy jak ja będą mogli się wypowiedzieć. Przez ostatnie 10 lat – o ile nie 20 – moim celem było zajmowanie miejsca, przetrzymywanie go do czasu, aż pojawi się ktoś, kto je zapełni, a potem odejdę i znajdę inne miejsce, które będę mogła zająć.
Nigdy nie myślałam o tym, że to, co robię, to aktywizm – myślałam, że po prostu opowiadam swoją historię. Kiedy zaczynałam, nie myślałam, że tak to się skończy. Myślałam, że moim powołaniem jest świadczenie usług bezpośrednich poprzez poradnictwo w zakresie nadużywania substancji odurzających, poradnictwo w zakresie testów na HIV oraz zarządzanie przypadkami. Praca z klientami doświadczającymi bezdomności, nadużywającymi substancji odurzających, cierpiącymi na schorzenia zdrowotne lub problemy psychiczne uświadomiła mi, jak ograniczone są zasoby, którymi dysponujemy. Raz miałem klienta, który miał drgawki z powodu odstawienia alkoholu. Pracownik pogotowia ratunkowego, który przyjechał na miejsce, szepnął do klienta: „Tak to jest, jak się jest alkoholikiem”. Straciłam panowanie nad sobą. Ich zadaniem jest ratowanie życia, a nie ocenianie, czy warto je ratować. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, że muszę robić coś więcej niż tylko świadczyć usługi. Aby zmienić system, trzeba go naruszyć. W ten sposób stałam się bardziej widoczna i głośna, a w końcu zaczęłam traktować rzecznictwo jako swoje powołanie.
Kim są liderzy lub mentorzy, którzy pomogli Ci utorować drogę do tego, abyś dziś była na tym miejscu?
Jedną z nich jest Tamara Ching, transpłciowa Chinka z Hawajów, która od dłuższego czasu przebywa w San Francisco. Poznałam ją jeszcze przed zmianą płci. Była to pierwsza transpłciowa Chinka, jaką kiedykolwiek widziałam. Nawiązałyśmy bardzo bliską relację i teraz nazywam ją matką. Druga to Camille Moran, starsza kobieta transseksualna, która doświadczyła terapii konwersyjnej i wielu nadużyć w systemie ochrony zdrowia psychicznego. Jest zagorzałą wojowniczką na rzecz młodzieży LGBTQ+, zwłaszcza tej, która przeżyła chorobę psychiczną. Mam wielki szacunek dla tych dwóch starszych osób. Wykonują tę pracę, ponieważ wierzą, że wszyscy zasługujemy na coś lepszego.
Kim są przodkowie lub działacze, których dzieło starasz się kontynuować?
Najbliższym przodkiem, jaki przychodzi mi do głowy, jest chińskie i indyjskie bóstwo Quan Yin. Według opowieści ludowych, które słyszałam w dzieciństwie, Quan Yin urodziła się jako kobieta i wcielała się wielokrotnie, zanim powróciła do swojej prawdziwej postaci jako bogini. Jako dziecko czułam, że to może spotkać także mnie. Ta historia towarzyszyła mi przez te wszystkie lata. Pod pewnymi względami wydaje się to całkiem trafne. Jest obserwatorką płaczu świata, boginią współczucia, a ja myślę, że moim celem jest żyć ze współczuciem.
W ciągu ostatnich 30 lat byłaś świadkiem powstawania wielu ustaw i historycznych momentów w ruchu Pride. Jak na przestrzeni lat zmieniało się nastawienie naszego społeczeństwa do społeczności LGBTQ+?
Nabieramy rozpędu. Teraz więcej osób jest po naszej stronie, ale nadal spotykamy się z licznymi sprzeciwami. Na przykład widzimy wielu bardziej konserwatywnych ustawodawców, którzy próbują uchwalić nowe opresyjne prawa – od prawa do aborcji przez dostęp do opieki zdrowotnej dla osób trans po udział transpłciowych sportowców w zawodach sportowych. Minie jeszcze trochę czasu, zanim zobaczymy punkt zwrotny, w którym cały kraj zmieni swoje nastawienie, ale wiąże z tym wiele nadziei, ponieważ kolejne pokolenia mają inne spojrzenie na płeć i ekspresję płciową. W dzisiejszych czasach ludzie, zwłaszcza dzieci, są bardziej kreatywne i swobodne w identyfikowaniu się i dojrzewaniu do autentycznej osobowości. Nie chodzi o bycie trans – chodzi o to, by ludzie pokonywali bariery, by mogli rozwijać się w pełni, tacy jacy są, bez osądzania i przemocy.
Tak wiele z tego, co mamy dzisiaj, może przekraczać najśmielsze marzenia czy oczekiwania naszych przodków queer. Jakie są Twoje najśmielsze marzenia związane z wyzwoleniem środowisk LGBTQ+?
Wiele z moich najśmielszych marzeń już się spełniło. Widok kolorowych kobiet trans – zwłaszcza czarnoskórych – wchodzących do głównego nurtu i docenianych w przemyśle filmowym i świecie literatury jest niesamowity. Trzydzieści lat temu nie śniło mi się nawet, że możemy mieć tak wspaniałą społeczność osób niebinarnych, która rozwija się i wypowiada w swoim imieniu. Myślę, że moim najśmielszym marzeniem byłoby zobaczyć kolorową kobietę trans na stanowisku prezydenta kraju.
Wielkie marzenia – z radością na nie patrzymy!
Większe marzenia możemy zacząć realizować tylko wtedy, gdy będziemy mierzyć wyżej. Wszystkie wydarzenia, które miały miejsce do tej pory, otworzyły tak wiele różnych możliwości dla naszych dzieci trans i niebinarnych. Mogą oni stać się pisarzami i supergwiazdami. I to jest wspaniałe! Pójdźmy więc o krok dalej i przyjrzyjmy się szklanym sufitom, które nadal istnieją. Jesteśmy coraz bliżej, ale nadal musimy pracować nad tym, aby przeciwdziałać stygmatyzacji kobiet, osób kolorowych oraz osób LGBTQ+.
Jak opisałabyś swój osobisty styl i swój stosunek do mody?
W moim poprzednim życiu – zanim zmieniłam płeć – definiowałam siebie na podstawie mody. Z powodu niepewności siebie nosiłam wyrafinowaną modę, ciemne kolory i zdekonstruowane stylizacje. Gdy tylko zmieniłam płeć, zaczęłam się mniej przejmować tym, jak wyglądam, a bardziej tym, jak się czuję. Teraz noszę dużo kolorów, bo doświadczam więcej radości. Widzę świat w innym świetle, więc chcę, aby świat widział mnie również w innym świetle.
Twoja wcześniejsza praca skupiała się na zasobach. Dlaczego tak ważne jest, abyśmy zajęli się tymi kwestiami?
Być może system opieki społecznej został stworzony kierując się najlepszymi intencjami, ale związane z nim piętno sprawia, że zwrócenie się o pomoc jest często ostatecznością. Musimy znaleźć sposób na zmianę tego systemu poglądów. Nadal obserwujemy słabe wyniki zdrowotne wśród społeczności czarnoskórych, latynoskich i imigrantów, co jest skutkiem przepisów zniechęcających do szukania pomocy, której potrzebują i na którą zasługują. Wszyscy doświadczają trudności. COVID-19 pokazał nam, że znalezienie pracy nie jest łatwe, a system opieki społecznej nie powinien być stygmatyzowany. Myślę, że pandemia stała się dla nas okazją do budowania i promowania empatii w różnych społecznościach.
Chętnie dowiemy się więcej o Twojej pracy.
Moja praca się zmienia, ale jej cel tak naprawdę się nie zmienił. Celem jest zwiększenie widoczności społeczności osób transseksualnych i niebinarnych, zwłaszcza jeśli chodzi o dane. Osoby trans nadal nie są uwzględniane w spisie powszechnym. Osoby transpłciowe są pomijane w wielu statystykach dotyczących zdrowia w tym kraju, więc tak naprawdę nie mamy pojęcia, jak liczna jest ta populacja. Spis powszechny jest wykorzystywany do ponownego wyznaczania granic okręgów. Jest on również wykorzystywany przy redystrybucji zasobów do społeczności, które wykazują największe potrzeby. Potrzeby społeczności trans zawsze były pomniejszane.
Czuję się naprawdę zaszczycona, że mogę pracować w organizacjach, które szanują różnice i starają się dawać przykład. W naszej pracy w Centrum Praw Osób Transpłciowych walczymy i stosujemy strategie, które pozwalają naszej społeczności przetrwać i rozwijać się. Częścią tego jest przyjrzenie się temu, jak organizujemy ludzi. Jedną z rzeczy, za którą się opowiadamy, jest to, by nikt nie mógł opowiadać swoich historii, zwłaszcza tych związanych z traumą, bez rekompensaty. Przez długi czas uważano, że należy być wdzięcznym za zaproszenie do udziału w panelu. Prawda jest jednak taka, że za każdym razem, gdy dana osoba opowiada swoją historię, przeżywa na nowo traumę. Zatem jeśli ciągle prosisz ludzi, aby powtarzali te wspomnienia, tak pod względem psychicznym, jak i emocjonalnym, powinno to zostać zrekompensowane. Przekonanie, że tylko osoby z wyższym wykształceniem powinny otrzymywać wynagrodzenie za swój czas, to coś, z czym zmagam się na co dzień.
Przez te wszystkie lata zrobiłaś tak wiele. Z jakich kamieni milowych i projektów jesteś szczególnie dumna?
Jestem szczególnie dumna z przyczynienia się do tego, że San Francisco stało się pierwszym miastem, które zapewniło swoim pracownikom ubezpieczenie zdrowotne i usługi zdrowotne związane ze zmianą płci. Kiedy pracowałam w Komisji Praw Człowieka, brałam udział w rozmowach dotyczących rozszerzenia i zapewnienia usług związanych ze zmianą płci, w tym chirurgii, osobom nieubezpieczonym w mieście. Była to jedna z pierwszych uchwał, jakie udało mi się przeforsować w Komisji Zdrowia San Francisco. Obecnie zapewniamy szeroki zakres usług związanych z akceptacją płci, które poprawiają jakość życia osób trans i pomagają im czuć się bezpieczniej w świecie zewnętrznym. Mamy jeszcze wiele do zrobienia, zanim cały świat zaakceptuje osoby transpłciowe i przyjmie naszą kulturę.
Inne kamienie milowe to organizacja Marszu Trans – obecnie wydarzenia na skalę światową – oraz wydanie raportu na temat ekonomicznej kondycji osób transpłciowych w San Francisco. Doprowadziło to do powstania programu rozwoju zawodowego przeznaczonego specjalnie dla osób trans i niebinarnych, który nadal jest realizowany. Poza tym jestem dumna z tego, że udało mi się wzmocnić przywództwo większej liczby czarnych i brązowych osób trans.
Wierzę w efekt domina, w to, że jeśli tylko jedna osoba opowie się za zmianą, to zmiana nastąpi w ograniczonej przestrzeni. A jeśli więcej ludzi zacznie walczyć o zmiany, to w większej liczbie miejsc zaczną się one dokonywać.
Co motywuje Cię do dalszego działania?
Do dalszej pracy motywuje mnie to, że słyszę historie sukcesów i widzę, jak kobiety trans, którym udzielam wsparcia, stają się liderkami na rzecz swoich własnych praw. Jedna z moich córek jest teraz pielęgniarką. Inna jest psychoterapeutką. Tego wszystkiego nie mogłam sobie nawet wyobrazić 30 lat temu. Obserwowanie tego rodzaju rozwoju jest naprawdę satysfakcjonujące i inspirujące. To mnie trzyma przy życiu.
Jakie dziedzictwo chciałabyś po sobie pozostawić?
Nie wiem, czy mogę to podsumować w formie inspirującej narracji. Chcę tylko podzielić się z innymi, jak żyć w świecie, będąc wdzięcznym za to, że żyjemy i tworzyć ciągle lepszy świat dla przyszłych pokoleń. Moim dziedzictwem jest życie ze współczuciem, empatia wobec najbardziej zmarginalizowanych i postrzeganie ich jako moich partnerów, a nie jako ludzi, którzy potrzebują mojego ratunku.
Jakich rad udzieliłabyś dzieciom trans i ich rodzinom?
Do dzieci trans i niebinarnych: Jesteście piękne. Wasza kreatywność w zakresie ekspresji i tożsamości płciowej jest dowodem na to, że przyszłość będzie jeszcze bardziej kolorowa. Do tych, którzy stracili kontakt z rodziną: może minąć dużo czasu, zanim się do Was przekonają, ale nigdy nie traćcie nadziei. Tak było w moim przypadku i tak może być również w Twoim.
Do ich rodzin: nie ma nic złego w kochaniu swoich dzieci takimi, jakimi są. Naprawdę polegają na rodzinie, która jest gotowa walczyć za nich jak szalona, o ich przetrwanie i przyszłość. Niezależnie od tego, co mówią inni ludzie, w głębi duszy wiesz, co jest słuszne. Rodzicom, którzy wspierali swoje dzieci i pozwalali im decydować o tym, jak chcą się zaprezentować światu: dziękuję. Świat jest o wiele lepszy i jaśniejszy, gdy żyje się we współczuciu, dobroci i bezwarunkowej miłości.
Czy chcesz się podzielić na koniec jakimiś złotymi myślami?
Tak wiele się zmieniło. Jeśli nie zatrzymamy się i nie uczcimy tego, zanim zaczniemy żądać więcej, nie wyświadczymy sobie żadnej przysługi.
Wywiad został skrócony w celu nadania mu odpowiedniej długości i przejrzystości.